piątek, 14 kwietnia 2017

On, ona, ono

Na codzień spotykamy się z ogromną dawką nietolerancji co jest doprawdy przerażające. Nie jesteśmy w stanie zaakceptować odmienności innych, odmienności włosów, skóry, ubrań, upodobań, myśli... Sądzimy, iż jesteśmy najlepsi we wszystkim i nikt i nic nie może być inne. W swym egocentrycznym rozumowaniu nie dostrzegamy, że zabijając innych zabijamy siebie. Tak na prawdę staramy się zniszczyć ludzi dookoła ponieważ my jesteśmy zniszczeni...
A odnośnie tolerancji...
Cechą bardzo często nie zaznającą zjawiska tolerancji w dzisiejszych czasach jest na przykład homoseksualizm. W mojej opinii w pewnym stopniu niedojrzałym jest zabraniać innym kochać (bądź nie) każdzemu na swój nieokreślony sposób bo każdy kocha inaczej jak już wsponiałam w poprzednim poście. 
A jeśli już "kocha" to człowieka czy płeć?

Bo całe nasze życie to
To nie te długie lata, a
Tych kilka krótkich dni
I tych parę chwil z których
Niby nie wynika nic
Niby nie wynika nic
Niby nie wynika nic

A my dalibyśmy się wychłostać
A my dalibyśmy się wychłostać
A my dalibyśmy się wychłostać
dalibyśmy się wychłostać
Aby mogło tak pozostać

I tego właśnie szukamy w tak pozornej "miłości" momentów wartych zapamiętania, momentów które nadałyby jakikolwiek sens naszej egzystencji. Tak więc czy płeć ma jakiekolwiek znaczenie? Moim zdaniem nie. 
A wy jak sądzicie? 
Możecie podzielić się swoimi poglądami pod postem chętnie poczytam 😊


Ostatnimi czasy nagminnie zdarzają mi się dyskusje z klasowymi "gwiazdkami" (wiecie, dziunie myślące jakie to one nie są i czego to nie zrobią a ich problemem jest "MÓJ CHŁOPAK COŚ TAM..." jakże ja gardzę czymś takim, doprawdy) Rozmowy nasze wyglądają dość komicznie, ja wyrażam moją opinię na temat zepsucia ludzkości a one starają się wepchnąć mi jakiś durnowaty, cukierkowy optymizm. Jasne, ludzie są fajni a jednorożce w kropki widnieją na nieboskłonie. 
To chyba jedyna rzecz której nie toleruje,

Wciskania innym na siłę swoich poglądów


Ale no cóż gdyby nie ta mała cecha którą posiada każdy z nas jedynie lepiej lub gorzej rozwiniętą nie byłoby na przykład sporej ilości zakończonych już wojen. Powstają one między innymi z odmienności której nie jesteśmy w stanie zaakceptować. Wiadomo jest jeszcze wiele innych czynników mogących wywołać konflikt ale jednyn z nich jest właśnie nietolerancja. 
Ale nie damy rady zaradzić na takie problemy, ludzkość zawsze była zepsuta i zawsze będzie a jedyne co możemy zrobić w celu poprawienia jakości bytu ogółu to zmienić siebie, chociaż odrobinę...


 
Dziś nieco inaczej bo piosenka,  nie zdjęcie 😊
Ps.  Przepraszam za tak długą przerwę, teraz posty powinny być już regularne 



poniedziałek, 20 marca 2017

Co to jest miłość? Nie wiem...

autobus,
ludzie,
ludzie dookoła mnie którzy wciąż nieświadomie z uśmiechem na ustach wpatrują się w szyby.
czasem chciałabym być taka jak oni, nieczuła i zakłamana, taka... nijaka
Jak te bydło żyjące w swym hedonistycznym nastawieniu, żądne jedynie cielesnych doznań które śmią nazywać miłością.

Co właściwie znaczy to tak nadużywane przez wszystkie marne egzystencje słowo?
Każdy ma inne określenie miłości, a ich odmienność wciąż zdumiewa... 
Bo można kochać pizze, swojego chłopaka z którym rozstaniemy się po miesiącu, czekoladę, zespół muzyczny, pisarza czy rodzinę. Za jednym terminem skrywa się mnóstwo definicji, tworzących wspólnie obszar nieoznaczoności semantycznej. I to tak bardzo zdumiewa.
Ale czy naprawdę tak niewiele osób pojmuje jak zdumiewające jest to zjawisko?
 Czy wszyscy muszą gonić za seksualnymi przeżyciami pomijając emocjonalny wątek?
Otaczająca mnie znieczulica przeraża w ogromnym stopniu, bo jakże można nazwać to miłością?
Czy naprawdę tak trudno jest pojąć to wszystko...
Ja nie daję rady i wątpię bym kiedykolwiek zdołała ale chociaż rozumiem złożoność tego zjawiska.

Ludzie to żałosny gatunek. wszyscy mówią "kocham cię" i każdy ma na myśli co innego. Kocham cię, kocham cię, kocham cię, a ty? Ty też mnie możesz kochać tylko... tylko, że w innym sensie.        I nawet nie spostrzeżemy, iż się nie rozumiemy. Wieloaspektowość tego zagadnienia  przekracza zdolności drobnych istot jakimi jesteśmy, nasze umysły są zbyt ciasne, by operować wystarczająco skomplikowaną siatką pojęciową jaką jest miłość.

Jesteśmy wciąż zagubieni w własnych myślach, odczuciach, emocjach. Nie jesteśmy w stanie się uporządkować czego skutkiem jest pałętanie się po świecie z obłędem w oczach... i sercach.
Czegoś wciąż nam brakuje lecz nie pojmujemy czego.

miłości

miłości moi mili, to ona nieustannie wierci dziury w naszych duszach nie dając o sobie znać.
Jest jak nowotwór rozwijający się długo, powoli i przede wszystkim cicho.
Czeka, czeka aby zaatakować z całą nagromadzoną siłą i nas zmiażdżyć samotnością.
Nieświadomość zabija kawałek po kawałku nas samych, a zadowolenie z codzienności jest jedynie iluzją.

Marną iluzją, marnego życia.





"I just wanna be Jekkyl but I'm always fighting Hyde
You got rocks in your head, I can hear them rolling round
You can say that you're above it - but you are always falling down"

autor zdjęcia: D.K 
a istota na nim to ja c':
Post inspirowany książką "pamiętnik lesbijki"

poniedziałek, 13 marca 2017

zmęczenie...

zmęczenie...
wszechobecne zmęczenie otacza mnie ponurą woalką niedoskonałości,
zmęczone
oczy,
skóra,
dłonie,
stopy,
serce,
rozum,
JA.

Sposób w jaki społeczeństwo wysysa z nas życie jest tak doskonale ukryty, iż na pierwszy rzut oka go nie dostrzegamy.
Zaraz na samym początku nikt tego nie dostrzega...

przedszkole - miejsce gdzie w jakimś stopniu nas socjalizują, wpajają zasady, uczą jak wpasować się w szarą masę społeczeństwa i nie przeszkadzać, zabijają w nas inicjatywę własną której część osób już nie odzyska przez nieśmiałość i strach przed opinią otoczenia.

No właśnie - OPINIA OTOCZENIA
to ona niszczy w nas optymizm i poczucie własnej wartości, ludzie w swej egzystencji są wielce zazdrośni a ich hedonistyczne nastawienie do życia przyczynia się do zaniku empatii o którą tak ciężko w dzisiejszym społeczeństwie...
 tak więc wszyscy niszczymy samych siebie i innych w zasadzie bez żadnego większego powodu. 

Pięknie, prawda?


następna jest szkoła, praca, emerytura i... śmierć

poznajemy nowych ludzi, uczymy się podstaw potrzebnych do przetrwania w miejskiej dżungli i poza nią. Ale tak właściwie po co? Zniewalamy się dla innych inni zniewalają się dla nas, tracimy zdrowie dla pieniędzy i pieniądze dla straconego zdrowia, wirujemy w monotonii będącej klatką dnia codziennego. Ale jest to potrzebne, anarchia oraz chaos jaki nastąpiłby po zlikwidowaniu aktualnego systemu byłby nie do opanowania i zniszczyłyby jeszcze więcej niż zdołaliśmy dotychczas. 
codziennie wybieramy mniejsze zło dla dobra ogółu
zniszczonego i zdemoralizowanego
ale ogółu.

a tutaj macie tory do zapomnienia mojego autorstwa 

czwartek, 9 marca 2017

O krok bliżej piachu

Dziś wraz z osobnikiem należącym do tej samej grupy organizacyjnej struktury szkolnej zwanej klasą, mam urodziny... Jednak sposoby w jakie egzystujemy podczas tego dnia, są skrajnie inne. Ona, nazwijmy ją X to klasyczna nastolatka tryskająca radością i różem, rozglądająca się za chłopcami i nieustannie, desperacko wręcz szukająca rozgłosu. A obok ja... Osobnik w czerni alienujący się od bydła zwanego młodzieżą XXI wieku. Swoją drogą cóż to za hipokryzja, iż śmiem ich nazywać bydłem choć sama do niego należę.

Podejście do dnia urodzin mamy dość odmienne, dla mnie to o rok bliżej śmierci i kolejny krok w stronę piachu, dla X zaś okazja do wyciągnięcia słów atencji spod spierzchniętych warg otaczających istot...

 W gruncie rzeczy urodziny uważam za smutny dzień, choć taki sam jak wszystkie inne. Zauważyłam, iż ludzie mają dziwną skłonność do świętowania bez większych powodów. Czyż nie? Jednak wracając do tematu nie cieszę się z urodzin jako kolejnego numeru w kalendarzu, oznacza to ciągłe zbliżanie się do dorosłości i pożegnania z słodkim dzieciństwem usianym nieświadomością. Bo jakże zatrważający jest widok nieczułych dorosłych w porównaniu do dzieci. Dorosłych zatraconych w ślepej pogoni za pieniądzem, ignorujących bliskich dla tych kilku cyferek na koncie w banku, zagubionych w pozornym obrazie ukazanym w lustrze i zakłamanych myślach przetaczających się po głowie. Gdzie podziała się ta niewinność i empatia? Nie dostrzegam w ich oczach radosnych iskierek podczas spoglądania w chmury, kwiaty czy przybłąkanego psa, zastąpiły je myśli rozbrzmiewające w ścianach umysłu i okaleczające nasze serca, które skołatane w swym marnym losie już wiele przeszły. Tak więc nie bójmy się być dziećmi bo jest to cudowne w czystej swej postaci delikatności i czułości...


NIE BÓJMY SIĘ BYĆ




"Może gdybyśmy wszyscy wiedzieli, że w każdej chwili umieramy i umierają wszyscy obok nas, bylibyśmy dla siebie odrobinę LEPSI? niedużo, tyle... maciupeńką odrobinę..."


autor zdjęcia: Ja

wtorek, 7 marca 2017

pierwsze spotkanie?

Zacznę krótko… Jeśli szukasz porad o makijażu, odchudzaniu czy jaki serial obejrzeć tego wieczoru bądź porad miłosnych mających zaradzić problemom pokroju „chłopak nie ma dla mnie czasu”
NIE TĘDY DROGA
Poglądy jakie będę tu wyrażać są może specyficzne, może odmienne i sukcesem będzie jeśli choć jedna osoba zgodzi się z moją opinią
Tak więc drogi czytelniku bądź świadomy, że nie zatrzymuje cię tu. Ideą tego miejsca jest pokazanie świata i ludzkości z innej strony, MOJEJ strony. Czyli przez pryzmat przeżyć, emocji, jak i wielu innych czynników wpływających na myśli kołaczące się w mej głowie. Pragnę przedstawić ci zagmatwany system wartości jakim się posługuję, jednak bez chęci nie ma zrozumienia. Tak więc wielce nielogicznym było by zatrzymywanie tu kogokolwiek w sposób inny niż naturalna ciekawość.
Być może zaintryguje cię i postanowisz ponownie tu zagościć a być może nie. Los pokaże, jednak teraz żegnam i zmierzam uporządkować zlepek wątków w mojej głowie…



nie wiem jak wy ale ja zakochałam się w tym zdjęciu...
a wy co sądzicie?


autor zdjęcia: Faber Franco