poniedziałek, 20 marca 2017

Co to jest miłość? Nie wiem...

autobus,
ludzie,
ludzie dookoła mnie którzy wciąż nieświadomie z uśmiechem na ustach wpatrują się w szyby.
czasem chciałabym być taka jak oni, nieczuła i zakłamana, taka... nijaka
Jak te bydło żyjące w swym hedonistycznym nastawieniu, żądne jedynie cielesnych doznań które śmią nazywać miłością.

Co właściwie znaczy to tak nadużywane przez wszystkie marne egzystencje słowo?
Każdy ma inne określenie miłości, a ich odmienność wciąż zdumiewa... 
Bo można kochać pizze, swojego chłopaka z którym rozstaniemy się po miesiącu, czekoladę, zespół muzyczny, pisarza czy rodzinę. Za jednym terminem skrywa się mnóstwo definicji, tworzących wspólnie obszar nieoznaczoności semantycznej. I to tak bardzo zdumiewa.
Ale czy naprawdę tak niewiele osób pojmuje jak zdumiewające jest to zjawisko?
 Czy wszyscy muszą gonić za seksualnymi przeżyciami pomijając emocjonalny wątek?
Otaczająca mnie znieczulica przeraża w ogromnym stopniu, bo jakże można nazwać to miłością?
Czy naprawdę tak trudno jest pojąć to wszystko...
Ja nie daję rady i wątpię bym kiedykolwiek zdołała ale chociaż rozumiem złożoność tego zjawiska.

Ludzie to żałosny gatunek. wszyscy mówią "kocham cię" i każdy ma na myśli co innego. Kocham cię, kocham cię, kocham cię, a ty? Ty też mnie możesz kochać tylko... tylko, że w innym sensie.        I nawet nie spostrzeżemy, iż się nie rozumiemy. Wieloaspektowość tego zagadnienia  przekracza zdolności drobnych istot jakimi jesteśmy, nasze umysły są zbyt ciasne, by operować wystarczająco skomplikowaną siatką pojęciową jaką jest miłość.

Jesteśmy wciąż zagubieni w własnych myślach, odczuciach, emocjach. Nie jesteśmy w stanie się uporządkować czego skutkiem jest pałętanie się po świecie z obłędem w oczach... i sercach.
Czegoś wciąż nam brakuje lecz nie pojmujemy czego.

miłości

miłości moi mili, to ona nieustannie wierci dziury w naszych duszach nie dając o sobie znać.
Jest jak nowotwór rozwijający się długo, powoli i przede wszystkim cicho.
Czeka, czeka aby zaatakować z całą nagromadzoną siłą i nas zmiażdżyć samotnością.
Nieświadomość zabija kawałek po kawałku nas samych, a zadowolenie z codzienności jest jedynie iluzją.

Marną iluzją, marnego życia.





"I just wanna be Jekkyl but I'm always fighting Hyde
You got rocks in your head, I can hear them rolling round
You can say that you're above it - but you are always falling down"

autor zdjęcia: D.K 
a istota na nim to ja c':
Post inspirowany książką "pamiętnik lesbijki"

poniedziałek, 13 marca 2017

zmęczenie...

zmęczenie...
wszechobecne zmęczenie otacza mnie ponurą woalką niedoskonałości,
zmęczone
oczy,
skóra,
dłonie,
stopy,
serce,
rozum,
JA.

Sposób w jaki społeczeństwo wysysa z nas życie jest tak doskonale ukryty, iż na pierwszy rzut oka go nie dostrzegamy.
Zaraz na samym początku nikt tego nie dostrzega...

przedszkole - miejsce gdzie w jakimś stopniu nas socjalizują, wpajają zasady, uczą jak wpasować się w szarą masę społeczeństwa i nie przeszkadzać, zabijają w nas inicjatywę własną której część osób już nie odzyska przez nieśmiałość i strach przed opinią otoczenia.

No właśnie - OPINIA OTOCZENIA
to ona niszczy w nas optymizm i poczucie własnej wartości, ludzie w swej egzystencji są wielce zazdrośni a ich hedonistyczne nastawienie do życia przyczynia się do zaniku empatii o którą tak ciężko w dzisiejszym społeczeństwie...
 tak więc wszyscy niszczymy samych siebie i innych w zasadzie bez żadnego większego powodu. 

Pięknie, prawda?


następna jest szkoła, praca, emerytura i... śmierć

poznajemy nowych ludzi, uczymy się podstaw potrzebnych do przetrwania w miejskiej dżungli i poza nią. Ale tak właściwie po co? Zniewalamy się dla innych inni zniewalają się dla nas, tracimy zdrowie dla pieniędzy i pieniądze dla straconego zdrowia, wirujemy w monotonii będącej klatką dnia codziennego. Ale jest to potrzebne, anarchia oraz chaos jaki nastąpiłby po zlikwidowaniu aktualnego systemu byłby nie do opanowania i zniszczyłyby jeszcze więcej niż zdołaliśmy dotychczas. 
codziennie wybieramy mniejsze zło dla dobra ogółu
zniszczonego i zdemoralizowanego
ale ogółu.

a tutaj macie tory do zapomnienia mojego autorstwa 

czwartek, 9 marca 2017

O krok bliżej piachu

Dziś wraz z osobnikiem należącym do tej samej grupy organizacyjnej struktury szkolnej zwanej klasą, mam urodziny... Jednak sposoby w jakie egzystujemy podczas tego dnia, są skrajnie inne. Ona, nazwijmy ją X to klasyczna nastolatka tryskająca radością i różem, rozglądająca się za chłopcami i nieustannie, desperacko wręcz szukająca rozgłosu. A obok ja... Osobnik w czerni alienujący się od bydła zwanego młodzieżą XXI wieku. Swoją drogą cóż to za hipokryzja, iż śmiem ich nazywać bydłem choć sama do niego należę.

Podejście do dnia urodzin mamy dość odmienne, dla mnie to o rok bliżej śmierci i kolejny krok w stronę piachu, dla X zaś okazja do wyciągnięcia słów atencji spod spierzchniętych warg otaczających istot...

 W gruncie rzeczy urodziny uważam za smutny dzień, choć taki sam jak wszystkie inne. Zauważyłam, iż ludzie mają dziwną skłonność do świętowania bez większych powodów. Czyż nie? Jednak wracając do tematu nie cieszę się z urodzin jako kolejnego numeru w kalendarzu, oznacza to ciągłe zbliżanie się do dorosłości i pożegnania z słodkim dzieciństwem usianym nieświadomością. Bo jakże zatrważający jest widok nieczułych dorosłych w porównaniu do dzieci. Dorosłych zatraconych w ślepej pogoni za pieniądzem, ignorujących bliskich dla tych kilku cyferek na koncie w banku, zagubionych w pozornym obrazie ukazanym w lustrze i zakłamanych myślach przetaczających się po głowie. Gdzie podziała się ta niewinność i empatia? Nie dostrzegam w ich oczach radosnych iskierek podczas spoglądania w chmury, kwiaty czy przybłąkanego psa, zastąpiły je myśli rozbrzmiewające w ścianach umysłu i okaleczające nasze serca, które skołatane w swym marnym losie już wiele przeszły. Tak więc nie bójmy się być dziećmi bo jest to cudowne w czystej swej postaci delikatności i czułości...


NIE BÓJMY SIĘ BYĆ




"Może gdybyśmy wszyscy wiedzieli, że w każdej chwili umieramy i umierają wszyscy obok nas, bylibyśmy dla siebie odrobinę LEPSI? niedużo, tyle... maciupeńką odrobinę..."


autor zdjęcia: Ja

wtorek, 7 marca 2017

pierwsze spotkanie?

Zacznę krótko… Jeśli szukasz porad o makijażu, odchudzaniu czy jaki serial obejrzeć tego wieczoru bądź porad miłosnych mających zaradzić problemom pokroju „chłopak nie ma dla mnie czasu”
NIE TĘDY DROGA
Poglądy jakie będę tu wyrażać są może specyficzne, może odmienne i sukcesem będzie jeśli choć jedna osoba zgodzi się z moją opinią
Tak więc drogi czytelniku bądź świadomy, że nie zatrzymuje cię tu. Ideą tego miejsca jest pokazanie świata i ludzkości z innej strony, MOJEJ strony. Czyli przez pryzmat przeżyć, emocji, jak i wielu innych czynników wpływających na myśli kołaczące się w mej głowie. Pragnę przedstawić ci zagmatwany system wartości jakim się posługuję, jednak bez chęci nie ma zrozumienia. Tak więc wielce nielogicznym było by zatrzymywanie tu kogokolwiek w sposób inny niż naturalna ciekawość.
Być może zaintryguje cię i postanowisz ponownie tu zagościć a być może nie. Los pokaże, jednak teraz żegnam i zmierzam uporządkować zlepek wątków w mojej głowie…



nie wiem jak wy ale ja zakochałam się w tym zdjęciu...
a wy co sądzicie?


autor zdjęcia: Faber Franco